Prześladowania fanów polskiej muzyki metalowej przed wojną w Syrii
Mohameda poznałem w Damaszku. Po ukończeniu szkoły średniej przyjechał na rozmowę rekrutacyjną, do jednej z międzynarodowych korporacji, mającej siedzibę w Dubaju. Siedzimy w zupełnie europejskim pubie, gdzieś w gęstwinie orientalnych uliczek starego miasta, przepełnionym młodymi ludźmi pijącymi duńskie piwo. Zgromadzeni przy barze dziwnie patrzą się na mnie, gdy zamawiam coś miejscowego. Barman z trudem odnajduje butelkę syryjskiego araku.
Pytam Mohameda o powody chęci wyjazdu z Syrii. Jeśli zapytasz kogokolwiek z młodych o czym marzy, na pewno powie, że chce stąd wyjechać. Ludzie mają dwie drogi – zaakceptować system albo stąd uciekać. Nie myślimy o rewolucji, ludzie za bardzo boją się rządu. Portret prezydenta „patrzy” na obywateli z wielu billboardów, flag, plakatów, gadżetów, a nawet naklejek na tylnych szybach samochodów. Podczas zakupu karty pre-paid syryjskiej sieci telefonii komórkowej musiałem złożyć na umowie odciski palców. Ale przecież nie jest tu aż tak źle, siedzimy sobie normalnie w knajpie, pijemy piwko. Raczej większość ludzi ma co jeść i wygląda na zadowolonych z życia – kontynuuję dyskusję. Bardzo trudno to zrozumieć człowiekowi z Europy, ale jeśli miałbym wyobrazić sobie piekło, to tak właśnie by wyglądało. Wszystko jest tutaj kontrolowane. Agenci rządowi wiedzą, że się z tobą spotykam. Nie mamy żadnej przestrzeni wolności.
Podczas całego mojego pobytu w Syrii wiele razy spotkałem się z wielką uprzejmością ze strony ludzi. Tak było także w przypadku Mohameda, który zaprosił mnie do swojego rodzinnego miasta i zaoferował nocleg u swojej cioci.
Kilka dni później postanowiłem skorzystać z tego zaproszenia i wsiadając do autobusu zadzwoniłem do Mohameda. Mam duży problem, nie mogę cię niestety przenocować, wyślę adres hotelu – powiedział mocno przejętym głosem. Kilka godzin później autobus był już na miejscu. Rodzinne miasto Mohameda okazało się całkiem sporą śródziemnomorską metropolią z dużą ilością palm i czynnych prawie całą dobę restauracji. Spotkaliśmy się późnym wieczorem, Mohamed wyglądał na wyraźnie zmęczonego. Zapytałem co się stało. Wzięli mnie z domu na komendę. Kazali stać na baczność przez 5 godzin, za każdy ruch głową byłem bity. Kopali, dmuchali dymem papierosowym w twarz, mnie nie pozwalając palić. Pytali o nazwiska moich przyjaciół, którzy też słuchają metalu. Na początku nie mogłem uwierzyć w jego słowa, zacząłem pytać o przyczyny. Agenci rządowi myślą, że każdy kto ma brodę i długie włosy, ubiera się na czarno, jest wyznawcą szatana. Takie zespoły jak Anathema czy Metallica są u nas zakazane. Jeśli policja znajdzie ich płyty w moim domu pójdę do więzienia. Ktoś musiał im powiedzieć, że słucham takiej muzyki. Intrygowało mnie w jakim sposób Mohamed poznał muzykę metalową. Jak byłem dzieckiem ojciec posłał mnie do szkoły muzycznej. Zacząłem grać na gitarze, najpierw akustycznej, a potem elektrycznej. Potem koledzy podrzucili mi kilka płyt z metalem. Najważniejsze w tej muzyce są dla mnie teksty. Ona daje mi poczucie wolności. Bardzo lubię polskie zespoły, szczególnie Behemotha, Vadera. Słucham też kapel skandynawskich.
Następnego dnia postanowiłem wybrać się do kilku sklepów muzycznych. Znalazłem tam tylko popularne brzmienia arabskie i trochę europejskiego popu na nagrywanych w Syrii płytach, gdyż tutaj nie obowiązuje prawo autorskie. Wszystkie pytania o muzykę metalową były nie zrozumiane lub sprzedawcy szybko zmieniali temat rozmowy.
Wieczorem Mohamed wziął mnie na kolację do swojego rodzinnego domu. Mój syn ma ostatnio problemy z tajną policją – mówi z wielkim spokojem na twarzy ojciec Mohameda – coś jak Gestapo, choć pewnie Ty już nie możesz tego pamiętać. Trochę się martwię, od kilku dni wszystkie telefony w naszej rodzinie są na podsłuchu. Ojciec nie wie z jakiego powodu przesłuchiwany był jego syn. Tutaj nie ma komunizmu, ani demokracji – są rządy mafii. Młodzi nie chcą żadnych wojennych konfliktów w przeciwieństwie do grupy rządzącej. Może rząd boi się, że muzyka metalowa zachęci młodych ludzi do rewolucji. Zresztą ona kiedyś musi nastać. Tak nie będzie wiecznie. Jeszcze długo rozmawiamy o życiu ich rodziny, z którego rodzice mimo wszystko są bardzo zadowoleni. Rozstajemy się w środku nocy, następnego dnia mam autobus powrotny. Jutro o 19 mam kolejne przesłuchanie – na odchodnym dodał Mohamed. Agenci każą mi się rozebrać, położą i będą chłostać dopóki czegoś nie powiem.
Jeszcze kilka dni spędziłem w Syrii zwiedzając piękne miejsca, będące kolebką cywilizacji i spotykając wspaniałych ludzi, którzy nieustannie okazywali swą wielką gościnność częstując herbatą i zapraszając do swoich domów. Ostatniego dnia pobytu zadzwonił Mohamed: moja sprawa na szczęście zakończyła się pomyślnie, mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce na jakimś metalowym festiwalu w Europie.
Luty 2010
Kilka lat później Mohamed wziął ślub z fanką metalu w Wielkiej Brytanii i żyje tam szczęśliwie.
Imię bohatera zostało zmienione.